Byłby to niemały paradoks, gdyby to właśnie Trump zapisał się w historii jako ten, który rozwiązał problem koreańskiej broni nuklearnej. Dotychczasowe decyzje prezydenta USA nie napawały optymizmem. Jednak od czasu odsunięcia na boczny tor Steve’a Bannona i zastąpienia Mike’a Flynna generałem McMasterem, do Białego Domu powróciło myślenie w kategoriach strategicznych. Atak rakietowy na Syrię i zrzucenie potężnej bomby na afgańskich bojowników w zamyśle miało być wiadomością ostrzegawczą skierowaną do władz chińskich (w kontekście działań na Morzu Południowochińskim) i północnokoreańskich (w kontekście prób rakietowych). Sukces amerykańskiego pokazu siły jest wątpliwy – i Chiny i Korea doskonale wiedzą na co stać Amerykę. Niemniej, na pewno lepiej poczuli się Koreańczycy z południa oraz Japończycy, dla których była to okazja, aby przekonać się, że Trump stanie po ich stronie kiedy przyjdzie czas.
Amerykanie nie mają wiele czasu, aby rozwiązać problem Korei Północnej. Dotychczas mogli sobie pozwolić na kolejne sankcje i ostry ton. Teraz sytuacja się zmieniła. Zdolność do międzykontynentalnego przenoszenia głowic atomowych (ICBM), którą Korea Płn. może uzyskać już nawet w tym roku, zupełnie zmienia sytuację strategiczną między USA a reżimem Kima. Ameryka poważnie traktuje swoje interesy i nie będzie chciała dopuścić do możliwości wycelowania rakiet w San Francisco, czy San Diego. Dlatego musi działać.
Nie wiadomo na jaki wariant zdecyduje się Trump. Może uderzyć zdecydowanie i wywołać kolejną wojnę na półwyspie. Może też próbować po cichu pozbyć się północnokoreańskiego przywódcy. Na pewno jednak będzie musiał przekonać Chiny, że również w ich interesie jest załatwienie sprawy. Czy jest to możliwe? Chiny są w tej rozgrywce bardzo ważnym partnerem – tak naprawdę od nich zależy wydolność gospodarki północnokoreańskiej i to właśnie Pekin może przymusić Kima do ustępstw. Niewykluczone, że w takiej sytuacji Xi Jinping będzie chciał ubiec Trumpa i doprowadzić do pokojowego przejęcia nuklearnego arsenału Korei Północnej przez Chiny, tym samym ogłaszając swój kolejny sukces na arenie międzynarodowej. Nawet jeżeli tak się stanie i Trump poniesie prestiżową porażkę, uciążliwy problem będzie miał z głowy.